Kurioza sądowe to miejsce, w którym
nie oszczędzę tych,
co powinni, a nie robią,
nie widzą i nie słyszą
dla świętego spokoju
lub dla jakiejś "wyższej sprawy"

będę walczyć z głupotą ślepotą
i pomagać tym, co padli ofiarą najpierw przestępców,
a potem... wymiaru sprawiedliwości



czwartek, 22 lipca 2010

Żony

Czytałam niedawno historię kobiety, która byla żoną policjanta. Bita, poniżana, uciekła w końcu z domu z dzieckiem poszarpanym nerwowo. Facet nadal bezkarnie korzysta z przywilejów szanowanego urzędnika państwowego. Glosna swojego czasu sprawa, "Polityka" zrobiła spory szum w jej obronie. Rzeczony "strażnik porządku publicznego i prawa też" wykorzystał jego znajomość do zatuszowania swoich przestępstw. Jak? Proste: kiedy żona zlożyla doniesienie o pobiciu - on również zlożyl takie doniesienie. Jak pokazała obdukcję lekarską - powiedział, że pobila się sama, a on ją ratował, bo "wyglądało to tak, jakby chciała popełnić samobójstwo", kiedy przyszła do domu policja, czekal grzecznie, ogolony, spokojny i zawsze trzeźwy. W kraju, gdzie przemoc domowa kojarzy się z alkoholizmem i patologią, nie ma możliwości, żeby skuć w kajdanki spokojnego, ogolonego i trzeźwego obywatela. Tym bardziej policjanta. Prokuratura jednak nie miala wyjścia i musiala się jakos ustosunkować - wnieść akt oskarżenia, albo sprawę umorzyć. Ustosunkaowala się: podzielila czyny na karalne z urzędu i karalne z wniosku prywntno-skargowego. Te prywatne bardzo szybko się przedawniają, wystarczy rok zwłoki policjantów, którzy się sprawą zajmują, co nie jest trudne w tym kraju. No więc się przedawniły. A te karalne z urzędu umorzono z powodu braku wystarczających dowodów do wszczęcia postępowania.
Aż mi się ciśnie, żeby napisać: SKĄD JA TO ZNAM!!!
Zlożylam wniosek o pozbawienie byłego praw rodzicielskich - on również.
Zlożylam doniesienie o pobiciach - on również (nawet pokazal zdjęcia posiniaczonych nóg - szkoda tylko, że nie widać czyje to nogi)
Uciekłam ze wspólnego mieszkania, w którym on już zresztą od 1,5 roku nie mieszkal, a mimo wszystko robil mi najazdy w nocy z jakimiś drabami - pozmieniał zamki, wynajął mieszkanie swojej rodzinie i przesyla co miesiąc zestawienia ile podatku muszę zaplacić z tytułu dochodu z wynajmu. Nie muszę chyba dodawać, że żadnych pieniędzy nigdy nie widzialam?
Poszlam do sądu, aby to mieszkanie sprzedać i wreszcie mieć z tym spokój - przeciąga sprawę w nieskończonosć, udaje chęć porozumienia, ale lokatorom wypowiedzenia umowy najmu nie chce dać.
Zlożylam wniosek o ukaranie go za nękanie telefoniczne (do stu polączeń dziennie na wszystkie możliwe telefony) - powiedział, że dzwonil do dzieci. Policjant prowadzący mu uwierzyl i w męskiej solidarnosci, pomimo polecenia służbowego przełożonego, ze ma skierować wniosek do sądu o ukaranie za "zlosliwe niepokojenie licznymi telefonami i smsami", wniosek zaniósl 2 dni po tym, jak się sprawa przedawnila. Przypadek? NIE! zlożylam wniosek o ukaranie tego policjanta - który z zalożenia chcial sprawę ukrócić. Zostal ukarany - sterczy teraz jako krawężnik i pewnie szybko nie awansuje.
Mój byly nie. Chodzi z podniesioną glową i dalej korzysta z przywilejów radcy prawnego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz