To ciekawa historia, bo kiedy odebrałam wezwanie na przesłuchanie, już było po jego terminie. Zadzwoniłam do policjanta, który się podpisał pod wezwaniem, a ten mi powiedział, że zmienił się policjant prowadzący sprawę i żeby się z tym drugim umawiać. Umówiłam się więc i za jakieś 3 dni miałam WRESZCIE zeznawać.
W przeddzień zeznań ok. 22.00 odwiedził mnie dzielnicowy z jakimś drugim policjantem mówiąc, że będą mnie na przesłuchanie silą doprowadzać, jeśli się nie stawię na termin wyznaczony na wezwaniu, które wlanie ze sobą przynieśli. "Burdel tam macie siostrzyczki" - pomyślałam sobie złośliwie i postanowiłam od tej pory wszystko załatwiać PISEMNIE, za potwierdzeniem.
Panu dzielnicowemu spojrzałam głęboko w oczy (udawał, że nie pamięta, że kilka miesięcy temu był u mnie w domu, a ja prosiłam o założenie niebieskiej karty. Tłumaczył mi wtedy, że mi nie przysługuje, bo już nie zamieszkuję z mężem. Bałam się wtedy wyjść na ulicę, groził mi śmiercią, porywał dzieci - pamięta pan?).
Oglądam debatę publiczną z udziałem byłego ministra sprawiedliwości. Sprawa głośna, zza naszej wschodniej granicy. Ojciec kilkuletniej molestowanej dziewczynki po 9 miesiącach desperackiego użerania się z wymiarem sprawiedliwości, zabija tych, co wykorzystali mu dziecko. A co na to pan minister? "Gdyby chodziło o moje dziecko, nie wiem czy bym czekał 9 miesięcy..."
Kurioza sądowe to miejsce, w którym
nie oszczędzę tych,
co powinni, a nie robią,
nie widzą i nie słyszą
dla świętego spokoju
lub dla jakiejś "wyższej sprawy"
będę walczyć z głupotą ślepotą
i pomagać tym, co padli ofiarą najpierw przestępców,
a potem... wymiaru sprawiedliwości
nie oszczędzę tych,
co powinni, a nie robią,
nie widzą i nie słyszą
dla świętego spokoju
lub dla jakiejś "wyższej sprawy"
będę walczyć z głupotą ślepotą
i pomagać tym, co padli ofiarą najpierw przestępców,
a potem... wymiaru sprawiedliwości
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz